Siedzieli
dość długo, głównie milcząc i pijąc. Od czasu do czasu
wymieniali
kilka zdań, nic poza
tym, on nie chciał naciskać, ona nie chciała zaczynać. Kobieta
zerknęła na zegarek, dochodziła trzecia nad ranem, najwyższa pora
się położyć. Powoli wysączyła resztę whiskey ze szklanki i
odłożyła na stolik kawowy. Szumiało jej w głowie, a świat
delikatnie wirował, na jej ustach błąkał się ledwo widoczny
półuśmiech. Wpatrywała się w nieokreślony punkt w przestrzeni,
widoczny tylko dla jej oczu. Jako, że była wstawiona po jej maskach
nie zostało ani śladu, jej twarz była jak otwarta księga, jedynym
wyzwaniem było rozpoznanie języka, w którym jest napisana. Lucjusz
przypatrywał się jej analizując. Dostrzegł
niepewność, smutek, determinacje, a przede wszystkim gniew, złość
tłumiącą wszelkie inne uczucia. Odwrócił głowę od jej postaci
i pogrążył się we własnych myślach pozwalając jej udać się
na spoczynek. Pani
Śmierci… Arcymistrzyni Czarnej Magii… Musimy
pamiętać, że czystość krwi jest naszą wizytówką, a szlamy
należy potępiać, jednak ta historia uczy nas, że istnieją
wyjątki…
Jego
własne słowa, wypowiadając je był przekonany, że nigdy więcej
nie spotka osoby o której tyle opowiadał, przez którą tyle
stracił, a jednocześnie tyle zyskał. Teraz ma szanse poznać jej
tajemnice, poznać jej sekrety, jej magie. Niebezpieczna to będzie
ścieżka… Fascynująca, ale niebezpieczna.
Znajdą
się jej zwolennicy, plakaty wrócą na ulice, hasła do gazet, znów
pojawi się strach, ooo tak… Strach, jego woń nie będzie dawała
spać tym, których sumienie jest obciążone jej imieniem i
nazwiskiem. Ludzie zaczną szeptać, Zakon Feniksa zostanie
reaktywowany,
aurorzy wznowią nabór, szkolenia będą dłuższe, cięższe i
bardziej szczegółowe, ale to wszystko na nic… Bo czym jest zwykła
nic nie warta magia, przy potędze Czarnej Magii która płynie w
żyłach tej kobiety? Która stała się jej życiem, jej siostrą,
jej matką, jej córką? Która stała się nią? Nie będą mieli
szans, zetrze ich w proch… Może otworzy Akademie? Zacznie szkolić?
Ah… cóż by to były za czasy, Czarna Magia znów legalna,
nauczana, doskonalona… Tak, za to warto zginąć, warto się
narażać. Nie tylko ja dojdę do tego wniosku, to jedno jest pewne.Siedział
tak i rozmyślał do bladego świtu, wtedy to wstał kierując się
do swojej sypialni. Zupełnie nieświadomy tego, że jego gość
właśnie wychodzi z zamiarem rozpoczęcia planu zemsty, powoli,
dyskretnie, ale konkretnie i do celu, oddał się w objęcia
Morfeusza.
~kilka
miesięcy później~
Wbiegła
do posiadłości Malfoy'a, zdyszana, ale z triumfalnym uśmiechem na
twarzy. Nie minęło pięć sekund, a znalazł się przy niej
Lucjusz.
— I
co?-zapytał ze słyszalnym w głosie podnieceniem, a wszystkie jego
mięśnie w napięciu czekały na odpowiedź czarnowłosej wiedźmy.
— Zobaczyli
mnie-nie przestawała się uśmiechać- Zaczęło się.Na
twarz blondyna wpłynął szeroki uśmiech, odwrócił się i szybkim
krokiem skierował się do kominka.
— W
takim razie zamawiam prenumeratę Proroka!-krzyknął, a jego głowa
zniknęła w szmaragdowych płomieniach składając zamówienie, tak
jak zapowiedział. Kobieta zaśmiała się cicho i podeszła do sofy,
na którą ciężko opadła. Sięgnęła do karafki i nalała sobie
oraz jej towarzyszowi bursztynowego, wysokoprocentowego płynu.
— Za
jutrzejsze wydanie-uniosła szklankę w stronę mężczyzny z
figlarnym uśmiechem.
— Za
jutrzejsze wydanie-powtórzył odwzajemniając gest. Nie sądził, że
aż tak się w to wszystko zaangażuje, że aż tak mu się to
spodoba, trzeba jednak zaznaczyć iż dopiero teraz zacznie się
zabawa. Wraz z porannym Prorokiem Codziennym wybuchnie zamieszanie i
panika, Ministerstwo zostanie zasypane milionami sów od dziennikarzy
i czarodziei, domagających się wyjaśnień. Słowem, będzie
bezradne, a brudy sprzed lat zaleją ich niczym fala tsunami.
Sojusznicza Francja zerwie ugodę, a Niemcy i Belgia wycofają się z
pertraktacji. Anglia zostanie sama. Nikt nie kiwnie palcem.
— Co
z Rosierami?-kobieta przerwała milczenie.
— Wczoraj
nawiązali kontakt. Francuski Minister Magii powiedział, że jeśli
twój powrót okaże się prawdą od razu zrywa porozumienie.-odezwał
się wyrwany z zamyślenia, a w jego głosie pobrzmiewała duma i
zadowolenie, wszystkie jego przewidywania się sprawdziły- Mówiłem,
że tak będzie.
— Tak,
tak, mówiłeś-przyznała śmiejąc się, jednak chwilę później
spoważniała. Odstawiła szklankę na stolik i wstała kierując swe
kroki do wyjścia.
— Co
robisz?-zaintrygowany wstał i poszedł za nią. Wyszli do ogrodów,
kobieta przeszła przez barierę, która kończyła przy lasku i
stanęła z drugiej strony- Co robisz?-powtórzył pytanie, lecz nie
uzyskał odpowiedzi. Zamiast tego Vivien zamknęła oczy i wyciągnęła
przed siebie prawą rękę. Uniosła podbródek wysoko szeptając
coś. Jej czoło pokryło się kroplami potu, a brwi ściągnięte w
dół świadczyły o wysokim stanie skupienia i wysiłku jaki w to
wkładała. Kilka minut później bariera opadła przy
akompaniamencie rozbijającego się szkła o bruk, a dokładniej
szklanki Malfoy'a, która wypadła mu z rąk. Przez sekundę można
było odnieść wrażenie, że do szkła dołączy szczęka
mężczyzny, która, kiedy tylko zdał sobie z tego sprawę, zamknęła
się z głośnym chapnięciem. Odchrząknął.
—Em..
Dziękuję
— Spłacam
tylko dług-odparła i uśmiechnęła się wracając do posiadłości,
za nią podążył pan domu- Zdajesz sobie sprawę, że jeszcze nie
możesz legalnie paradować po ulicach?
— Oczywiście,
za kogo ty mnie masz?-odparł udając oburzenie, co wywołało krótką
salwę śmiechu u obojga.
— Za
Malfoy'a, a wszyscy wiedzą, że oni odznaczają się wyjątkową
ignorancją.— Co
miałaś na myśli mówiąc „jeszcze”?-zapytał ignorując
docinek.
— To,
że niedługo Ministerstwo nie będzie miało zbyt wiele do
gadania-uśmiechnęła się tajemniczo i usiadła na wcześniej
opuszczonej kanapie, sięgnęła po swoją szklankę- Wybieram się
do Francji, będziesz musiał przypilnować tutejszych spraw.
— Do
Francji?-zapytał zaskoczony- Po co i kiedy?
— Jak
Rosierowie potwierdzą zerwanie ugody przez Ministra.— Nadal
nie odpowiedziałaś po co.
— Wiem,
mam kilka zaległych spraw do załatwienia.Następnego
ranka sowa przyniosła poranne wydanie Proroka, jak można było się
spodziewać na pierwszej stronie widniało niewyraźne zdjęcie
Vivien. Nagłówek głosił: POWRÓT MORDERCZYNI! Rita
rozpisała się na trzy strony jednak sensownych było tylko kilka
fragmentów.
„…widziano
ją niedaleko Dziurawego Kotła, nasz fotograf zdążył tylko
uchwycić znikającą wśród tłumu postać (jak widać na pierwszej
stronie) jednak mamy stu-procentową pewność, że to była ona!
Hermiona Granger! Zapewne pierwsza publicznie użyłam tego imienia
wbrew dekretowi, jednak, czyż ministerstwo nie oszukało nas co do
jej śmierci? Podejrzewamy, że chcieli zatuszować swoje
niepowodzenie spowodowane...”
„...nasze
zaufane źródło informacji, potwierdziło przypuszczenia wielu
czarodziei, o grupie popierającej „Siostrę Śmierci”. Podobno
została nawet założona organizacja działająca w jej imieniu, nie
wiemy jednak jak się nazywa...”
„Minister
ds. Zewnętrznych twierdzi, że zerwanie ugody przez Francję
świadczy o tym, że wybrała ona stronę Granger'ówny, natomiast
wycofanie się Niemiec i Belgii to po prostu zwykły strach, tak czy
inaczej nie zmienia to faktu, że pozostaliśmy sami...”
„Aurorzy
potwierdzili hipotezę, która zakłada, że owe zniknięcia, o
których pisaliśmy kilka miesięcy temu, mogą mieć związek z
Siostrą Śmierci, w końcu, jakby nie patrząc, wcześniej też tak
to się zaczęło...”
~dwa
tygodnie później~
— Cholerna
wiedźma! Miała się odezwać jak będzie na miejscu, minął
tydzień, a ona nic!-Lucjusz chodził tam i z powrotem po swoim
salonie, mocno zdenerwowany.
— Uspokój
się może zapomniała?-powtórzył
kolejny raz, znudzonym głosem mężczyzna o czarnych
przetłuszczonych włosach- I powiedz mi w końcu, dlaczego dowiaduje
się o jej powrocie z gazety, przychodzę do ciebie, a ty oznajmiasz
mi, że ona u ciebie mieszka od kilku miesięcy…
— Tak
wyszło.
— Tak
wyszło?-powtórzył z pełną dawką jadu w głosie.
— Gdybyś
przyszedł wcześniej, dowiedziałbyś się wcześniej.Rozmowę
przerwała wypadająca z kominka, zdyszana Vivien. Szybko pozbierała
się z podłogi, jej ubrudzone krwią ubranie i twarz oraz rozwiane
włosy dawały duże pole do spekulacji, jednak żaden z mężczyzn
nie miał na nie ochoty, jakkolwiek na twarzy Lucjusz malował się
gniew na twarzy Severusa było widać tylko lekki szok i
niedowierzanie. Kobieta spojrzała po nich i odezwała się chłodnym,
pozbawionym wszelkich uczuć głosem.
— Ile
wie?
— Niewiele-
nie ruszył go jej ton, używała go w stosunku do każdej napotkanej
osoby, ostatnimi czasy tylko Malfoy stał się wyjątkiem od tej
reguły. Przypomniał
sobie, że miał ją ochrzanić- Co ty sobie wyobrażasz?! Miałaś
się odezwać! Gdzieś ty była i dlaczego jesteś cała we krwi?!Kobieta
rozluźniła się lekko i opadła na najbliższy fotel. Na jej twarzy
odmalowało się zmęczenie.
— Mówiłam,
we Francji. Wiem, wiem, zapomniałam-w tym momencie Snape uśmiechnął
się triumfalnie- A krew.. cóż spotkanie dyplomatyczne przerodziło
się w agresywne negocjacje…Mistrz
Eliksirów zaśmiał się cicho, a blondyn usiadł obok niej
lustrując wzrokiem w poszukiwaniu jakiś obrażeń zagrażających
życiu.
— Agresywne
negocjacje? Ty to masz porównania… I co wynegocjowałaś?
— Francja
jest moja-powiedziała spokojnie, a w pomieszczeniu zapadła niczym
nie zmącona cisza.
— Cóż…-zaczął
Severus- Wygląda na to, że niepotrzebnie się martwiłeś-uśmiechnął
się jadowicie.
— Nie
martwiłem się! Zdejmij bluzkę.
— Oszalałeś.
Nic mi nie jest- wstała, a kiedy poczuła rękę Lucjusza ciągnącą
ją w dół w ułamku sekundy obróciła się i przyłożyła mu
sztylet do tętnicy- Powiedziałam nic mi nie jest-wysyczała i
wyrwała się i skierowała w stronę schodów na piętro.
— Idź
na Nokturn u Borgina jest przesyłka, jak będziesz miał czas to ją
odbierz-rzuciła na odchodnym i zniknęła w mrokach domu.
— No
Lucjuszu, chyba masz mi dość sporo do opowiedzenia.
Czyli jednak Severus żyje? To miła niespodzianka, bowiem uwielbiam tą postać i mam nadzieję, że stanie się ona wspólnikiem w planach Pani Śmierci. W końcu sprawki Zakonu wyjdą na jaw, a ludzie zapewne rozpoczną panikę, która tym bardziej pogorszy sytuacje. Hermiona będzie miała dość prosty dostęp do Ministerstwa, które będzie musiało uporać się z natłokiem listów. Intrygują mnie te "krwawe negocjacje", pogłębisz ten temat?
OdpowiedzUsuńJedynie do czego mogę się przyczepić to sprawa techniczna. Staraj się żeby dialogi rozpoczynały się od nowej linijki, wtedy wyglądał to ładnie i przede wszystkim jest to czytelne.
Na koniec życzę dużo weny i zapraszam do mnie,
http://dark-side-of-life-hermiona-granger.blogspot.com/
właśnie nie wiem czemu tak się stało bo jak wklejałam tekst do bloggera to były i akapity i dialogi też były normalnie :(
UsuńJak zwykle fabuła jest świetna. Szkoda tylko, że rozdziały pojawiają się tak rzadko. Żądam wyjaśnień! :D Mam nadzieję, że poruszysz jeszcze temat "krwawych negocjacji". Zapewne ominęło nas coś ciekawego.
OdpowiedzUsuńTym opowiadaniem idealnie wstrzeliłaś się w mój gust, więc jeśli rozdziały będą dłuższe, to ja będę szczęśliwszym człowiekiem :P
Pozdrawiam i życzę dużo weny :)
Rosa
spokojnie zamierzam dodawać częściej to przez te święta całe tak się wydłużyło :)
UsuńPozdrawiam
Arystokratka
Szkoda, że ci sie stało cos z tekstem, ale to mało ważne. Fabuła jest bardzo interesująca. Nie spotkałam sie jeszcze z tym pomysłem i jestem ciekawa jak to pociagniesz. Po tym rozdziale wiem, ze zostanę na dużo dłużej niż przewidywałam chyba, że niespodziewanie zakończysz prace, z czym nie mogłabym się pogodzić. Weny! Nie mogę sie juz doczekać kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuń~Kleopatra
Zapraszam również do siebie
hermionalucjusz.blogspot.com
Hej kochana! Opowiadanie CUDO!!! Uwielbiam taką mroczną Hermione. Będzie lucmione? Sevmione? Bezparingowe? Nieważne bo pomysł i fabuła świetne. Pisz dalej bo w sieci jest mało dobrych ff jesli w ogóle z TAKA Granger. WENY
OdpowiedzUsuńD.
Bogini to jest niesamowite... Kiedy kolejny rozdział??
OdpowiedzUsuń