niedziela, 3 maja 2015

Miniaturka #5 - 24 godziny - Draco Malfoy/Hermiona Granger

Dedykacja dla Łapy <3 mojego sobistego natchnienia, dziękuje Huńcwotko !



Hermiona biegła przez dworzec co chwilę patrząc na zegarek. 10:55. Pędzi bez wytchnienia. 10:59. Wpada na peron 9 i 3/4, rozlega się ostatni gwizdek, zegar wybija 11 i Express Hogwart rusza leniwie. Brązowooka dziewczyna patrzy się bezradnym wzrokiem pełnym niedowierzania. Bezgłośnie powtarzając jedno pytanie: Jak mogłam się spóźnić? Peron pustoszeje. Rodzice wracają do domu po odprowadzeniu pociech. Siedemnastoletnia czarownica zostaje sama. Nagle słyszy odgłos pchanego wózka i cichy jęk. Odwraca się w duchu szczęśliwa, że nie tylko ona jest spóźniona, jednak to uczucie szybko znika. Oto wielki Draco Malfoy, jej wróg numer jeden patrzy na nią zdziwiony.
- Granger ? Co ty tu robisz ?
- Stoję. - krzywi się i mimowolnie pyta - A ty?
- To samo co ty. - uśmiecha się ironicznie - a więc ..
- Nie zaczyna się zdania od "a więc" - przerywa mu ze złośliwym uśmiechem
- A WIĘC najlepsza uczennica spóźniła się na pociąg? - zaczyna się śmiać po czym siada na ławce
Hermiona bierze walizkę i kieruje się w stronę wyjścia z peronu, zupełnie ignorując blondyna.
- Ej! Dokąd to?
- Do Hogwartu, Malfoy.
- Ciekawy jestem jak się tam dostaniesz .
- Jeszcze się zdziwisz . Założę się, że będę tam pierwsza. - patrzy na niego wyzywająca. Draco oszołomiony zachowaniem Gryfonki patrzy na nią z otwartymi ustami.
- Zamknij gębę fretko, bo ci muchy nalecą.-śmieje się wrednie.
- Przyjmuje wyzwanie. - odpowiada z pewnością siebie i narcystycznym uśmiechem.
- Czas start! - krzyczy i deportuję się do Hogsmeade. Kilka sekund po niej pojawia się Draco, lecz ona pędzi już w stronę zamku. Chłopak rusza za nią. Po 20 minutach zażartej rywalizacji wbiegają na błonia i nadal pędząc jakby sam Czarny Pan ich gonił, kierują się do wejścia . Po 5 minutach do Wielkiej Sali wbiega Hermiona, a sekundę później blondwłosy Ślizgon, który chcąc ją spowolnić złapał za rąbek jej szaty. Niestety potknął się i oboje wylądowali na ziemi. Cały personel Hogwartu ucichł wlepiając w nich oczy w niedowierzaniu i oczekując wybuchu kłótni, jednak usłyszeli tylko:
- Złaź ze mnie Malfoy! - po chwili dwójka czarodzieji siedziała zdyszana na posadzce śmiejąc się w najlepsze.
W jednej chwili wyrosła przed nimi profesor McGonagall.
- Malfoy, Granger! Za mną!
Wstali w ciszy obrzucając się oskarżycielskimi spojrzeniami. Ruszyli za opiekunką Gryffindoru po pięciu minutach drogi doszli do jej gabinetu. Gestem wskazała im aby usiedli.
- A teraz słucham. Co tu robicie ?
- Ja spóźniłam się na pociąg pani profesor i aportowałam się do Hogsmeade i stamtąd poszłam ... to znaczy przybiegłam tutaj.-odezwała się Hermiona spuszczając głowę w geście pokory.
- Ja tak samo pani profesor-powiedział obojętnie chłopak.
- Rozumiem. Nie będę zagłębiać się w szczegóły. Pan Filch wyznaczy wam szlaban.
Oboje jęknęli i popatrzyli się po sobie z nienawiścią i obrzydzeniem. Tą chwile wybrał sobie woźny Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart, aby wejść do gabinetu nauczycielki transmutacji.
- Witam pani profesor.
- Dzień dobry, ci dwaj uczniowie zasługują na karę proszę się nimi odpowiednio zająć,-podeszła do wyjścia zatrzymując się jeszcze rzekła-Najlepiej żeby szlaban trwał 24 godziny.-wyszła a dwójka siedemnastoletnich czarodziejów patrzyła w osłupieniu na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała wicedyrektorka szkoły.
- Słyszeliście, za mną!-odezwał się Argus i również wyszedł z gabinetu.
Uczniowie powlekli się za nim jak na ścięcie. Woźny skierował swoje kroki w stronę lochów co Hermiona skwitowała niezadowolonym i nerwowym uśmiechem. Nie umknęło to uwadze Dracona, jednak nie miał zamiaru się odzywać. Narazie..
Schodzili co raz to głębiej. Przemierzali ciemne i wilgotne korytarze wijące się pod ziemią. Nawet Malfoy'owi przestało się to podobać. Nigdy tu nie był. Nawet prefekci mieli ograniczony dostęp, bo tylko do trzech poziomów w dól, a oni znajdowali się mniej więcej na szóstym. Nie wiedział co ten paskudny charłak wymyślił, ale jeśli zażąda on nich różdżek to, na brodę Merlina, prędzej potraktuje go Imperiusem niż pozwoli odebrać sobie swoją jedyną gwarancję przeżycia. Kto wie co skrywają mury tego zamku, zwłaszcza tak głęboko...
Po 15 minutach wędrówki w co raz mroczniejsze zakamarki tej ogromnej budowli, woźny zatrzymał się i z pochodnią wysuniętą przed siebie, odwrócił się do uczniów.
- To tutaj.-zaśmiał się charcząc jak zepsuty silnik i otworzył stare zardzewiałe drzwi. Skrzypnęły przeciągle wywołując u wszystkich okropne dreszcze.-Zapraszam do środka przyjdę tu jutro o tej samej porze po was. Nie ważcie się wychodzić z tego pomieszczenia, bo zginiecie,
Hermiona drgnęła na co Argus zaśmiał się okrutnie poczym odwrócił się i zaczął odchodzić.
- Zaczekaj!-krzyknął chłopak-Co mamy tam zrobić?!

CDN
Czekam na komentarze :) tyle was wchodzi a tak nie wiele zostawia za sobą ślad :C
pozdrawiam
Arystokratka