Wojna . Co właściwie oznacza to słowo? Teoretycznie to zbrojny konflikt stron mających odmienne wizje . Zwykle walka tych "dobrych" z tymi "złymi". Praktycznie to wszechobecna śmierć, cierpienie, szaleństwo, okrucieństwo, poświęcenie, a w imię czego? No właśnie, czego? Głupiej idei ? Czy może słusznej decyzji ? Jak rozróżnić te dwa aspekty jeśli po jednej i drugiej stronie znajdują się wyznawcy danego przekonania ? Jak opowiedzieć się po którejś ze stron jeżeli serce podpowiada inaczej niż rozum ? Wojna nie akceptuje neutralnych osób. Czy ktoś potrafiłby wybrać ? Doradzić ? Każda decyzja pociągnie za sobą konsekwencje. Problemem jest wybrać co lub kogo poświęcić i dla koło lub czego. Niezależnie od wyboru, konsekwencji i poświęceń zawsze nurtuje nas to samo pytanie . Dlaczego akurat ja musiałam dożyć takich czasów ? Dlaczego .. Kluczowe słowo na które nikt nie potrafi nam odpowiedzieć. Wiemy jedno nadchodzi czas wyboru, czas cierpienia, czas poświęceń w imię swoich przekonań...
Znajduję się w samym środku zaciętej walki. Bronię się i atakuje. Nagle ktoś przemyka niedaleko. Rozpoznaje go. Teodor Nott. Cichy i inteligętny chłopak w moim wieku. Niestety ze Slytherinu. A szkoda. Jestem niemalże pewna, że nie zabrakłoby nam tematów do rozmów.
Odwraca się i patrzy na mnie jakby znał moje myśli. Nagle dostaje jakaś klątwa i opadam w ciemność.
~•••~
Budzę się z ogromnym bólem głowy, który pogłębia jasność panująca w pomieszczeniu. Chwile potem oczy się przyzwyczajają. Rozglądam się po pomieszczeniu. Skrzydło Szpitalne. Widze jakiegoś ucznia leżącego obok, rozpoznaje go to on. Wtedy rozlega się odgłos otwieranych drzwi. Odwracam głowę wchodzi Albus z Kingsley'em, Ronem, Harrym i paroma innymi czarodziejami.
- Jak się czujesz Hermiono?- pyta mnie zmartwiony Harry.
- Dobrze. - usmiecha się by nadać swoim słowom wiarygodności i uspokoić przyjaciela.- Ile czasu byłam nieprzytomna? Misja się udała ? Co mnie trafiło ? - zasypałbym ich gradem pytań.
- Spokojnie, panno Granger- odzywa się Dumbledore z dobrodusznym uśmiechem na twarzy. - Leżysz tu tydzień. Jeśli pytasz o misje w Ministerstwie to się udała. Śmierciozercy nas zaskoczyli, ale się udało. Natomiast zaklęcie, którym dostałaś to jedno z mocniejszych czarnomagicznych klątw. Gdyby nie pan Nott napewno już byś z nami nie rozmawiała moja droga.
- Nott?
- Tak - uslyszalam cichy, lecz wyraźny i stanowczy głos Ślizgona.- Pomogłem ci w zamian za ochronę
- Ochronę ?- dopytywałam ciekawa.
- Tak, przed Śmierciożercami.
~•••~
Siedziałam z nim w bibliotece i studiowaliśmy jakieś grube księgi, które miały pomóc nam w walce. Żadne z nas się do tego nie przyznało, ale od czasu pobytu w szpitalu bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Byliśmy tacy inni, a jednak tak podobni. Teodor patrzył się na mnie z tym swoim błyskiem w ciemnych oczach, a ja mimowolnie spuściłam wzrok i czułam jak pieką mnie policzki. Zapewne całe czerwone. On tylko zaśmiał się chcio i zapytał
- Idziemy na spacer ?
- Jasne - odpowiedziałam czując jak robi mi się gorąco, nawet nie wiedziałam czemu. Chociaż ... Domyślałam się, ale uparcie wyrzucałam te myśl ze swojego umysłu.
~•••~
Dubledore zginął, a Nott stracił ochronę, bedzie musiał wrócić do ojca. Skrzywiłam się na tą myśl. Szłam właśnie na ostatnie spotkanie z moim ukochanym. Tak, byliśmy razem. Chociaż żadne o to nie zapytało i żadne z nas się nie zdeklarowało. Wiedzieliśmy ile dla siebie znaczymy. Nie potrzebowaliśmy słów. Dotarłam na siódme piętro i wkroczyłam do Pokoju Życzeń. On już tam był. Nigdy nie widziałam takiego smutku w jego oczach. Poczułam jakby ktoś przeszył moje serce ogromnym mieczem.
- Teo?- szepnęłam
- Tak Hermiona , już czas. - odpowiedział cicho jakby wiedząc co mam na myśli. Podszedł do mnie i przytulił mocno, a ja rozpłakałam się jak małe dziecko.
- Nie odchodź. Proszę - szlochałam.
- Wiesz, że muszę. Ale wrócę . Obiecuje, kiedy wojna dobiegnie końca będziemy już zawsze razem. Uważaj na siebie. - szeptał uspokajająco. Ostanie co usłyszałam to jak wypowiadał zaklęcie usypiające .
~•••~
Wojna w końcu dobiegła końca. Nikt nie rozumiał dlaczego biegam wsród zwłok Śmierciozercow sprawdzając każdego. Nikt nie znał mojej tajemnicy. Musiałam się upewnić, że przeżył, musiałam. Kiedy już skończyłam przeszukiwać pole bitwy odetchnęłam z ulga i wróciłam do Wielkej Sali, gdzie wszyscy opłakiwali swoich bliskich. Usiadłam na boku i milczałam. Rzuciło mi się w oczy jakieś ciało przy którym nie było żywego ducha. Było mi przykro wiec poszłam w tamtà stronę chcąc zając się tym samotnym czarodziejem. Kiedy dotarłam zwłok zakręciło mi się w głowie a z gardła wymknął się niekontrolowany krzyk. Padłam na kolana.
- Teo! Obiecałeś, że wrócisz ! - krzyczałam, a wokół mnie zbierało się co raz więcej zaszokowanych czarodzieji. Moim przyjaciołom odebrało mowę, ale bie obchodziło mnie to. Nic już mnie nie obchodziło.- Wiedziałam, że nie wolno ufać Ślizgonom! Jak mogłeś mnie tak okłamać! -rozpłakałam się na dobre.
- Zostaw tego idiotę Miona! - usłyszałam głos Ronalda, był pełen obrzydzenia.
- Sam jesteś idiotą Ronald! Ja go kocham !
~•••~
Wyszłam z myślodsiewni, a po mojej twarzy zaczęły torować sobie drogę łzy. Dziś mija 3 rocznica śmierci mojego ukochanego. Mieszkam sama i zajmuje się Testralami. To piękne stworzenia przypominające, o tym że śmierć zawsze będzie z nami. Odciełam się od świata, wioska w której mieszkam liczy sobie 23 osoby . Tyle wystarczy, żeby nie zwariować w samotności. Jednak nie wystarcza by nie wariować z tęsknoty.
KONIEC
Miniaturka na zamowienie Królewny Własnej Bajki . Przepraszam, że taka krótka i mam nadzieje, że się spodoba . Pozdrawiam i dziękuje wszystkim którzy komentują i są tutaj ze mną
Arystokratka
Bardzo mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńJest troszkę błędów ortograficznych, ale nie jakoś dużo ;)
Super historia!
Morderco, czemu zawsze zabijasz? Zabiłaś moją Ginny, teraz Teo ;-;
Jak możesz??
Kocham rozpaczać xDD
Jest super, oby tak dalej! :)
Pozderki ♡
1)Po pierwsze, zapis: Tylko myślnik musi z dwóch stron być otoczony spacją. Pozostałe znaki zapisujemy bez przerwy przed nimi i z przerwą za nimi.
OdpowiedzUsuń2)inteligENtny
3) Popracuj trochę nad interpunkcją. Zdarza ci się gubić przecinki, albo wstawiać je w nieodpowiednich miejscach.
Piękna miniaturka. Według mnie bardzo nastrojowa i pokazująca całą prawdę o miłości w czasach wojny. Moim zdaniem można by było z tego pomysłu stworzyć nawet dłuższe, kilkuczęściowe opowiadanie. Ale może to właśnie obecna długość sprawia, że całość jest taka urocza.
http://nocturne.blog.pl/
Dziękuje bardzo za szczerą opinię i cenne wskazówki . Cieszę się, że się podobało :)
UsuńPozdrawiam
Arystokratka
ciekawie :D
OdpowiedzUsuńfaktycznie jeszcze trochę pracy nad interpunkcją i ortografią, ale jest ok i będzie tylko lepiej :)
http://triviaaboutme.blogspot.com/
JAK MOGLAS GO ZABIC?? ;_;
OdpowiedzUsuńMiniaturka super! Nigdy nie czytalam tego parringu ale teraz chyba zaczne.
Kiedy kolejna Lucmione?
Pozdrawiam!
miniaturki-hp-hogwart.blogspot.com
Musiałam to jest wojna :) ja pierwszy raz go pisałam i raz czytałam :) zapewne niedługo :)
UsuńI znów się przyczepię do interpunkcji... Głównie przecinki, ale też zdarza ci się stawiac spacje przed znakami interpunkcyjnymi, co bywa irytujące. Na szczęście, z tego co widzę, w nowszych miniaturkach przestałaś to robić, ale jak będziesz miała czas, to radzę tu poprawić.
OdpowiedzUsuńZdarzyło się parę błędów ortograficznych, między innymi "inteligętny" w dwugim akapicie, jednak nie ma tego strasznie dużo.
Co do treści - MARTWY TEODOR TO SMUTNA CECILY. To było złe, ale niezbędne dla treści, więc zabijanie Notta jestem w stanie wybaczyć. Ale żeby to był ostatni raz! ;)
W miniaturkach trochę boli mnie to, że nie ma pokazanego, jak postaci się rozwijają. Chciałabym wiedzieć, jak to się stało, że Hermiona i Teodor zakochali się w sobie, co się wydarzyło między nimi i dlaczego śmierć Dumbledora przekreślała ochronę Ślizgona. Czuję niedosyt, ech...
Przyzwoite opisy emocji, jednak w porównaniu do nowszych dzieł wypadają dość blado. Przynajmniej widać, jak się rozwinęłaś w pisaniu.
A, i jeszcze jedno - to zdanie "Ja go kocham!" jest dla mnie jakby niepotrzebne. Nie wiem, może to tylko moje odczucie, ale jakoś mi nie współgra. Ja na miejscu Hermiony cisnęłabym w Rona jakąś klątwą, a potem pewnie wylała morze łez nad ciałem Teodora czy coś w tym guście. Lepiej czasem pokazać coś niekoniecznie za pomocą słów, tylko na przykład zachowania postaci. Ale wiadomo - każdy robi jak lubi, to tylko taka rada z mojej strony.
Ogólnie miniaturka mi się podobała, tylko szkoda, że taka krótka, ale cóż, taka specyfika miniaturek.
Pozdrawiam,
Cecily
Jej :O naprawdę takie błedy zrobiłam, wstyd... to nie ja XD dziekuję za szczerą opinię ;) A myślę, że na Rona bardziej zadziałały słowa niż klądtwa
UsuńPozdrawiam
Arystokratka
Ohohho!
OdpowiedzUsuńAle ostatnio smutasy czytam. Jak już mówiłam nie przepadam za wszelkimi parami z Hermioną bądź draco, jeśli nie są razem, ale naprawdę u Ciebie zaczynam się powoli do tego wszystkiego przekonywać. No, może bez przesady. Lucmione/Sevmione - tego raczej nie strawię nigdy, ale Teomione (o ile mnie pamięć nie myli chyba tak?) jest nawet... Nawet... (z ciężkim sercem, ale przyznam) w... Porządku xD Do tego taka smutna wersja. Owszem, interpunkcja i literówki, ale na takie błędy raczej rzadko zwracam uwagę, bo nie ma osoby doskonałej. każdy czasem nie postawi gdzieś przecinka albo walnie w jakieś miejsce niepotrzebną literkę ;)
Odkąd tu jestem coraz bardziej mi się podoba twój blog ;)
Dalej!!