Kominki

czwartek, 12 listopada 2015

Mroczne Czasy - Prolog






Kontynuacja Alter Ego w postaci krótkiego opowiadania.
Zapraszam i pozdrawiam.
Arystokratka
Beta: Blanda OC



Dochodziła północ, a na ulicach magicznego Londynu panował mrok. W powietrzu czuć było nieprzyjemną wilgoć spowodowaną niedawnym deszczem. Brukowanymi ulicami spływała mętna, brudna woda, natomiast niebo było pokryte ciemnymi, burzowymi chmurami.
Wysoka, odziana na czarno postać szła środkiem drogi. Dźwięk podeszw uderzających o beton, rozdzierał ciszę jesiennej nocy. Zatrzymała się przed ponurą bramą i zerknęła na wygrawerowany nad nią napis. Cmentarz im. Albusa Dumbledora. Głośne skrzypnięcie zawiasów wystraszyło siedzące nieopodal kruki.

Przybysz mijał groby, wykonane z czarnego marmuru ze złotymi napisami. Wszyscy spoczywający tutaj polegli w jednym, pamiętnym dniu. Kilka dni po II Bitwie o Hogwart w 1998 roku, czyli dokładnie dwa lata temu.
Cmentarz wyglądał na zaniedbany. Wszędzie leżały nadgniłe liście, niektóre groby, zapomniane przez bliskich, były pokryte brudem. Inne zarosły tak, że nie można było odczytać imienia i nazwiska spoczywającego tam czarodzieja. Wiatr poruszał wiekowymi dębami zrzucając z nich resztki zeschłych liści, które zaścielały ścieżkę.
Zatrzymała się na środku przy kamiennej tablicy, pokrytej napisami. Nie wszystko dało się odczytać, większość została wyżarta przez kwaśne deszcze. Wyraźnych pozostało tylko kilka wyrazów: Ku pami... aurorów... dnia 6 maja... przestrogą... Czarnej Ma...
Podmuch wiatru zrzucił kaptur, ukazując kobiecą twarz, która mimo swojego, niewątpliwie młodego wieku, emanowała smutkiem oraz tajemnicą. Rozglądnęła się, wracając myślami do tamtego, pamiętnego dnia.
Uciekała przed aurorami, wydawało się, że goniło ją całe Biuro, a za co?! Za uratowanie świata czarodziejów?! Cóż za ironia... Skręciła w prawo, rzucając za siebie paskudną klątwę. Zatrzymała się gwałtownie. Ślepy zaułek! Odwróciła się, obserwując otaczających ją wrogów. Czuła narastającą frustracje, gniew, irytacje. Wyciągnęła różdżkę przed siebie, wiedziała, że sama ich nie pokona, było ich zbyt wielu. Nie podda się bez walki! Zabierze ze sobą tylu, ilu zdoła. Walka rozgorzała, Hermiona miotała czarnomagicznymi klątwami na prawo i lewo, siejąc spustoszenie.
Po dwóch godzinach zaczęła opadać z sił. Ucieczka ją osłabiła, a także zaklęcia, które w nią trafiły. Nagle poczuła, jak coś w środku niej się buntuje. Nie miała czasu, aby się nad tym zastanowić, działała pod wpływem impulsu. Wypuściła magiczny patyk z dłoni, nie miała pojęcia dlaczego, po prostu czuła, że tak trzeba. Wtedy z jej ust wydobył się ciąg dźwięków, które składały się w dziwną inkantacje w nieznanym jej języku. Nie rozpoznawała swojego głosu, chwilę po zakończeniu litanii nastąpił wybuch czarnego, gęstego dymu. Kobieta upadła na ziemię, tracąc przytomność. Ostatnie, co zobaczyła to zwęglone kości aurorów. W promieniu kilometra nie ostała się żadna żywa dusza.
Obudziła się. Znajdowała się w ciemnym, cuchnącym stęchlizną pomieszczeniu, nie było okien. Zapewne podziemia. Usiadła. Podszedł do niej jakiś mężczyzna. Podniosła głowę, mrużąc oczy.
— Lucjusz?
— Tak.
— Co tu robisz? Co ja tu robię?
— Spłacam dług — kiwnął głową, wskazując ubrania leżące na krześle i posiłek stojący na stole — Żegnam.
Wróciła do rzeczywistości. Pamiętała, jak potem czytała Proroka Codziennego, w którym mowa była o dekrecie mówiącym o niej, jak obarczyli ją wszystkim, mimo, że to dzięki niej żyli! Złość sprzed dwóch lat, kiedy to musiała uciekać z kraju powróciła, znacznie silniejsza.
Zarzuciła kaptur, kierując się do wyjścia z cmentarza. W tym momencie dzwony obwieściły północ. Nikt nie może się dowiedzieć, że powróciła. Nikt. Opuściła to zapuszczone miejsce i przyspieszyła, chowając się w cieniu budynków. Chmury rozeszły się, ukazując srebrną, okrągłą tarczę księżyca.
Otuliła się ciaśniej płaszczem i przyspieszyła kroku. Niespodziewanie zza winkla wyszło dwoje czarodziejów, gwałtownie spuściła głowę w dół.
— Hej maleńka!-zawołał jeden z mężczyzn.

Nie zareagowała, szła naprzód.
— Głucha jesteś?-krzyknął drugi, kierując się w jej stronę. Przeklęła cicho i przygotowała różdżkę.
— Daj spokój Nott, nie mamy czasu.
Czarodziej zatrzymał się i po kilku sekundach wahania zrezygnował z „pościgu”. Odetchnęła, skręciła w prawo do jakiegoś zaułka. Wiatr zsunął kaptur z jej głowy i rozwiał włosy. Zatrzymała się i popatrzyła na swoje odbicie w brudnej szybie opuszczonego budynku.
Zobaczyła średniego wzrostu kobietę o mocno zarysowanej szczęce i smutnych, brązowych oczach z czającą się w głębi mroczną tajemnicą. Czarne włosy podkreślały bladość jej cery. Smukła sylwetka, ukryta pod czarną peleryną, wyprostowana, dumna postawa ciała. Czarodzieje wrażliwi na fale magiczne wyczuliby rozchodzącą się wokół jej postaci mroczną potęgę. Wszystko to łączyło się w wizerunek dumnej kobiety emanującej głębokim, przeszywającym smutkiem. Wszystko to tworzyło ją, Vivian Soreness, kiedyś Hermionę Granger.
W odbiciu ujrzała stary, wyblakły plakat wiszący na przeciwległej ścianie. Odwróciła się i lekko uśmiechnęła. Nagłówek głosił: Siostra Śmierci wróci! Pod spodem widniała jej podobizna wybijająca członków Zakonu Feniksa. Spojrzała na datę. Wisiał tu już ponad rok. Coś ją tknęło, kiedy tak patrzyła na scenę z plakatu.
Może to właśnie jej czas? Czas jej zemsty? Może to ostatnia chwila na zmiany?
Zaczęło padać. Kobieta naciągnęła kaptur i deportowała się do Whileshire.

9 komentarzy:

  1. Świetne. Uwielbiam Twój styl pisania. Nie mogę doczekać się pierwszego rozdziału. Bardzo wciągające. Genialny pomysł.
    Życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Betę to ty sobie znajdź lepszą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam. :)

      Jak miło. Skoro uważasz, że źle betuję, to wskaż mi, gdzie robię to źle.
      Poza tym - umówiłam się z Arystokratką, że będę poprawiać stylistykę, ortografię, interpunkcje oraz błędy logiczne, jeżeli te będą rażące.
      I w sumie, tutaj jedynie poprawiłam 3/4 tekstu, ponieważ resztę dopisała Arystokratka, bo ja nie miałam okazji do zbetowania.
      Chętnie poczekam na wskazówki - grunt to to, aby ciągle się uczyć. :D

      Usuń
  3. Czy ja jestem na tym samym blogu, na którym bywałam wcześniej? Aż trudno mi uwierzyć!
    Po pierwsze - poziom bety jest naprawdę wysoki, dopatrzyłam się ze dwóch potknięć interpunkcyjnych. Sama ta poprawność tak wiele zmienia, od razu lepiej się czyta!
    A co do treści - mój mózg krzyczy "ooo tak, chcę więcej!" Twoje opisy wcześniej były dobre, teraz są niesamowite! Od razu poczułam tę mroczną, tajemniczą atmosferę, kupiłaś mnie całkowicie! I sama fabuła, zwroty akcji - cudo. I scena bitwy z aurorami - o co chodzi z tym dymem? Inkantacją? Nie mogę się doczekać, kiedy stanie się jasne, co sie właściwie tu stało! I do tego Lucjusz spłacający dług - to takie... Malfoyowate. Bo coś czuję, że w innym wypadku już by nie pomógł ;)
    Powinnam cię teraz za coś objechać, żeby cię zmotywować do pracy, ale nie mam za co. Opowiadanie mnie wciągnęło, pokochałam od pierwszych linijek. Czekam na więcej!

    Pozdrawiam,
    Cecily

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za tak miły komentarz! Oby więcej takich! Nie martw się takie komentarze motywują równie mocno! Cały czas pracuję nad rozdziałem, także powinien się niedługo pojawić.
      A co do tych wszystkich niejasności myślę, że odpowiedź jest oczywista: Dowiesz się w swoim czasie! :)
      Dziękuję serdecznie za opinię.
      Pozdrawiam
      Arystokratka

      Usuń
  4. Aww! Ciąg dalszy! Uwielbiam *.* Genialne ;) I widzę, że nie tylko ja zauważyłam poprawę! :D Coraz lepiej, naprawdę ;) Zakochałam się w tej wersji Hermiony.
    Polityka, ta KOCHANA polityka. Wszędzie z nią problemy. Do tej pory nie rozumiem, dlaczego nagle zrobili z niej takiego potwora mordercę. Pierwszy raz cieszę się z obecności Lucjusza xD To "Spłacam dług." było takie... No po prostu fajne, nie umiem tego inaczej opisać ;)
    Jestem na bieżąco! ;)
    Czekam na ciąg dalszy :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, czas skomentować. :D Skoro W KOŃCU mam czas, to czemu nie? :D Jako, że to betowałam to raczej błędów się czepiać nie będę, jednak fabularnie też nie. xD
    Wiem, że to nie Lucmione, więc taka relacja Lucjusza i Hermiony jest świetna. To jest jedna z lepszych rzeczy w opku. :D Że nie pairing, tylko przyjaźń. :D Mam nadzieję, że do tej pory nie zmienisz zdania. :D Ta mroczna atmosfera jest świetna. :D Hermiona wraca, aby się zemścić na tych, którzy zrobili jej krzywdę - taka nie kanoniczna, ale o dziwo nie boli. :D
    Jestem ciekawa, jak to będzie dalej. :D

    Wybacz, że krótko, ale no... Błędów nie wyłapałam. xDDD

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się klimat, który budujesz. Uwielbiam czytać mroczne opowiadania, zapewne przez to, że gustuję w horrorach :P Wciągasz czytelnika w dalszą lekturę. Prolog jak najbardziej udany i intrygujący. Szkoda jednak, że uśmierciłaś Severusa... chyba, że zmieniłaś co do niego plany?

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny tekst. bardzo miło się czytało

    OdpowiedzUsuń